środa, 25 sierpnia 2010

Wirtualne staje się realne, czyli o przenikaniu światów.

Wirtualna rzeczywistość - jak to ładnie brzmi... Wirtualne domy, ulice, banki. Wirtualni ludzie. Wirtualny świat tak różny od tego szarego, realnego, w którym trzeba ciężko pracować by przeżyć, w którym często jesteśmy niedocenieni i niezrozumiani.
Czy te dwa światy - wirtualny i realny cos łączy? Czy one się nawzajem przenikają? W jaki sposób?
Przecież logując się do wirtualnego świata zwanego SECOND LIFE (Drugie Życie) nie muszę być sobą, mogę być kimkolwiek chcę - smokiem, rycerzem, księżniczką, Jasiem Fasolą czy kostką Rubika. Mogę być wampirem, właścicielem sklepu, panienką lekkich obyczajów, wróżką. Tam każdy może być tym, kim chce – ogranicza go tylko jego własna wyobraźnia.
W SL powielamy (świadomie lub nie) swoje zachowania z realnego życia. Kupujemy/wynajmujemy ziemię, stawiamy dom, urządzamy go. Zaczynamy myśleć o zarabianiu pieniędzy. Odkrywamy campy, lucky chairs, kluby tańca itp.
Odkrywamy możliwość kreowania tego świata – uczymy się projektować i robić ubrania, domy, sculpty, animacje itp. Zaczynamy na tym zarabiać, otwieramy sklepiki, robimy promocje i wyprzedaże. A co robimy z zarobionymi pieniędzmi? Przeważnie to, co w realnym świecie – wydajemy na przyjemności, inwestujemy w rozwój naszej firmy, uprawiamy hazard. Jednym słowem – żyjemy.
Te dwa światy łączy nasz charakter, nasza osobowość. Przecież logując się do SL nie przestajemy być Zosia, Kasią czy Jackiem. Owszem, nazywamy się inaczej, bo mało kto nadaje swojemu awatarowi swoje własne realne imię. Często jest to imię wymyślone, ksywka z RL, nick z czata czy z jakiejś gry – pomysłowość nie zna granic.
Postać awatara ma być naszym „przedstawicielem” w tym wirtualnym, piskelowym życiu. Nie spotkałam jeszcze osoby, która chciałaby mieć awatara podobnego do swojej realnej postaci. Przeważnie w SL jesteśmy piękniejsi, mamy piękne włosy, tatuaże, ubrania, domy. Przecież to takie łatwe – w ciągu tygodnia możemy mieć co najmniej kilka lub kilkanaście różnych fryzur czy kolorów włosów, możemy dowolnie zmieniać skina czy shape, możemy jednego dnia być piersiastą blondynką by następnego stać się kocicą czy wampirem. Dziś możemy być kobietą, jutro mężczyzną itd.
O ile nasz prawdziwy wygląd zostaje zastąpiony awatarem, o tyle naszego charakteru nie da się niczym zastąpić….
Niektórzy logując się pierwszy raz do SL próbują przed innymi „grać” osoby miłe, kochające, pomocne i w ogóle „cud miód”. Niektórzy „grają” ofiary – nikt mnie nie rozumie, jestem osobą samotną, potrzebuję pomocy, opieki….
Za awatarem, obrazkiem na ekranie monitora, za jego nickiem (imieniem i nazwiskiem) kryje się ŻYWY człowiek, który potrafi współodczuwać. Czasem jest to wrażliwy człowiek a czasem bardzo dobry manipulator.
Nigdy nie wiadomo, kto siedzi po drugiej stronie "kabelka". Może to być bardzo nieśmiała osoba, która potrzebuje pomocy żeby się otworzyć na innych, ale może tez być groźny dewiant w najlepszym przypadku gnębiący nas psychicznie.
To prawda, że w realnym świecie ludzie też udają innych niż są. Jednak po jakimś czasie "wychodzi szydło z worka". Przeważnie w sytuacji stresowej odkrywają swe prawdziwe oblicze. Czasem całkiem nieświadomie. Podobnie jest w SL. Są ludzie, którzy umieją udawać cały czas. Ktoś, kto w RL jest kobietą w SL udaje mężczyznę i odwrotnie.

Żyjemy równocześnie w tych dwóch światach. W sumie nie da się wyłączyć komputera i przestać myśleć o tym, co się działo/dzieje w SL.
To wciąga, zaprząta umysł, pochłania nasz czas, energię a często niemałe realne pieniądze. Szczególnie, jeśli inwestujemy w SL, oczekujemy zysku z naszych inwestycji. Będąc poza zasięgiem komputera i Internetu też myślimy czy nasze towary się sprzedają, czy nasz klub prosperuje, czy nasi pracownicy wywiązali się ze swoich zadań.
Z drugiej strony powinniśmy mieć odpowiedni dystans do tego, co dzieje się w tym wirtualnym świecie. Nawet, jeśli zarabiamy w nim całkiem realne pieniądze. W końcu nasze realne życie toczy się poza siecią internetową.
Wychodząc z SL często jednak myślimy nad tym, co się tam wydarzyło, o tym, co usłyszeliśmy od niektórych osób, próbujemy analizować czyjeś zachowanie. W sumie to normalne, bo rozmawialiśmy z żywymi ludźmi ukrytymi za awatarami. Ale powinniśmy umieć rozdzielić SL od RL.
Jeśli ktoś nie ma dystansu do tego, co się dzieje na ekranie komputera, tego, co się dzieje w SL to jego SL zaczyna zamieniać się w RL. Znane są przypadki zatracenia się uczestników i kompletnego wyłączenia się ze świata realnego.
RL powinno być ważniejsze od wszystkiego, co się dzieje w SL:
- nie wejdę i stracę prace? No cóż, mówi się trudno, ważne ze spotkam się z chłopakiem, posiedzę w ciszy z mężem przy boku, poczytam książki z dzieckiem
- nie wejdę i stracę ziemie/dom? No cóż, mogłam wcześniej opłacić tier, teraz muszę jechać z rodziną na biwak
- nie wejdę i ktoś się obrazi, bo.... powiedzmy zaprosił mnie na imprezę? Jeśli będzie mądry to się nie obrazi a zrozumie, że widocznie miałam coś ważniejszego do zrobienia.

SL daje nam jeszcze jedna możliwość – transfer zarobionych wirtualnych pieniędzy do naszego realnego życia i odwrotnie. Są tacy, co na wirtualnym świecie zarabiają realne pieniądze. Większość z nas również inwestuje realne pieniądze do SL.
Oglądając telewizję usłyszałam coś, co mnie trochę zastanowiło. Ktoś zgłosił wirtualną kradzież rzeczy z gry internetowej. Chodzi o wcale nie małe realne pieniądze. Strata została wyceniona, policja szuka sprawcy. Świat wirtualny i realny zaczynają się przenikać i łączyć. Biznes is biznes. Jednak to przenikanie i łączenie nie dotyczy tylko biznesu.
"Bywając" w SL, żyjąc swoim wirtualnym życiem poznajemy innych "uczestników" tego właśnie świata. Ludzie zawierają całkiem poważne związki w SL, biorą śluby, "rodzą i wychowują" dzieci.... W sumie niby to całkiem normalne, bo SL to zabawa itp...
Ale - skoro wirtualna kradzież to prawdziwa, realnie wyceniona kradzież to czy taki związek małżeński zawarty w SL ma jakieś swoje realne konsekwencje? Czy ktoś, kto w RL ma całkiem realnego męża czy żonę biorąc ślub w SL z innym partnerem nie powinien być posądzony całkiem realnie o bigamię? Pewnie ktoś powie ze tam nie ma prawdziwego urzędu, kościoła, księdza, ze to działa jak w filmie. Ok, może i tak jest.
Ale osoby biorące ślub w SL planują swoja wirtualna przyszłość, mieszkają razem, kupują suknie/garnitury, obrączki, wynajmują wirtualne kościoły itd. To nie jest scenariusz wymyślony na potrzeby filmu, to nie jest pod publikę. To się dzieje naprawdę, tyle, że w wirtualnej rzeczywistości.

Bywa i tak ze niektóre osoby wchodzą do SL z nudów, by namieszać i zabawić się czyimś kosztem. Inne na tyle biorą SL poważnie ze każde niepowodzenie przeżywają realnie, nie śpią po nocach itp. A jeszcze inne - mszczą się za swoje niepowodzenia na innych awatarach rozpowiadając nieprawdziwe historie.
No cóż, jesteśmy tylko ludźmi z ludzkimi charakterami, z ludzkimi emocjami schowanymi za ładne "laleczki".

Autor: Artemida Charisma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz