poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Kontrowersyjna sprawa...


Mimo krótkiego stażu w Second Life widziałam już wiele rzeczy, jest jednak coś, co wzbudza we mnie kontrowersje. Każdy z nas słyszał o takim zjawisku jak "prostytucja". Do dnia dzisiejszego nie wiedziałam, że istnieje ona także w wirtualnej rzeczywistości. Rozmawiając z różnymi ludźmi podczas buszowania” po SL, natrafiłam na bardzo młodego awatara – miał 13 dni. Po krótkiej rozmowie z Panią Inką Stipe zostałam przeteleportowana do niezwykle pięknego miejsca. Był to schludny pałacyk, który okazał się jej własnością. Było to dla mnie dziwne gdyż zazwyczaj po tak krótkim stażu awatary uczą się dopiero życia w SL. Nie wiedziałam, co ujrzę w środku, dlatego też żwawo weszłam za właścicielką. Miejsce to okazało się niczym innym jak domem rozpusty. Jak się zorientowałam? To proste – było tam mnóstwo łóżek z setkami animacji, nie wspominając już o kulkach czy dekoracjach wnętrz. Natychmiast poczułam negatywne emocje – nigdy nie popierałam takiego sposobu zarobku czy życia w realnym świecie, a przeniknięcie tego zjawiska do wirtualnego świata było dla mnie jeszcze większym szokiem. Nie było to jakieś prymitywne miejsce – raczej coś dla tych awatarów, które nie szczędzą tysięcy L$ dla chwili zabawy.
Usiadłam w biurze właścicielki i postanowiłam (jak to dziennikarz) przeprowadzić rozmowę, dowiedzieć się czegoś więcej na temat samego miejsca jak i właścicielki. Zapraszam do lektury wywiadu z Inką Stipe:

SLadies: Witam Panią
IS: Witaj, rozgość się :)
SLadies: Bardzo kontrowersyjny jest sposób Pani zarobku. Nie obawia się Pani trafienia na osobę nieletnią? Trzeba sobie powiedzieć prawdę – teraz duża część graczy jest niepełnoletnia, podszywa się pod osoby dorosłe! IS: Jeżeli chodzi o kontrowersje wynikające z tego, co robię to zdaję sobie z nich sprawę, w Second Life każdy czegoś szuka. Jest więc spora szansa, że ludzie poszukujący miłości i szczęścia nie trafią do mnie, a nawet, jeżeli trafią to szybko się zorientują, że miłość i szczęście to nie jest luka w rynku, którą staram się zapełnić. Trafiają tutaj ludzie szukający wrażeń, przelotnej, płatnej namiętności, którą im oferuję. Zdarzyło mi się jednak już nie raz otrzymać wynagrodzenie w zamian za kolację, taniec i chwilę rozmowy. Co do drugiej części Twojego pytania to ja i moje dziewczyny z racji naszego sposobu pracy, najpierw zaglądamy do profilu przyszłego klienta i sprawdzamy czy widnieje tam "Payment info used". Myślę, że to mocno zawęża możliwości natrafienia na osobę nieletnią. Poza tym jest przecież jeszcze rozmowa. Nie każdy może skorzystać z moich usług, są one raczej zarezerwowane dla bogatszej części panów. Dlatego też poprzedzone są odpowiednim wywiadem. Problem natury moralnej stanowią gracze, którzy mówią coś przeciwnego, że mają ponad 50 lat...
SLadies: Dla wielu użytkowników SL jest drugim życiem – biorą ten świat całkiem poważnie, także, jeśli chodzi o sprawy moralne. Czy nie przeszkadza Pani, że tak naprawdę sprzedaje Pani swoje drugie Ciało” za lindeny?
IS: Podczas moich pierwszych kroków w zawodzie, miałam nieprzyjemność natrafić na partnera jednej z najbardziej znanych kobiet w SL z Wielkiej Brytanii, pomijając całą sytuację skończyło się ponad czterogodzinną rozmową. Podczas tej rozmowy po raz pierwszy zobaczyłam jak poważnie ludzie potrafią traktować SL. Od tego czasu mam zasadę co do mężczyzn, którzy mają partnerkę w profilu - nie dotykam ich. Nie chcę, aby przeze mnie jakaś kobieta zrobiła sobie krzywdę w prawdziwym życiu albo cierpiała. Jednak wiem z doświadczenia, że jeśli mężczyzna chce ją zdradzić to zrobi to używając "awatara do zdradzania" - mimo iż nasze usługi są
całkowicie poufne.
SLadies: Jak dużo osób współpracuje wraz z Panią w tym miejscu?
IS: Wybieram dziewczyny bardzo rozważnie, moje standardy są bardzo wysokie. Każda dziewczyna może zrobić sobie awatara i stanąć w REDLIGHT sprzedając się za 400L. Takie mnie nie interesują. Ja poszukuję mistrzyń w uwodzeniu. W ten sposób pracujemy, to my pozyskujemy klientów, a oni polecają nas znajomym. W chwili obecnej współpracuje ze mną 9 dziewczyn, które zajmują się różnymi formami rozrywki.
SLadies: A ile klientów przyjmuje Pani tygodniowo?
IS: Bardzo różnie biorąc pod uwagę, że w Second Life jestem od 2 tygodni. Myślę, że ja około 20, lepsze z moich dziewczyn 10-15, głównie są to stali klienci, którzy po jednej wizycie w "Pałacu" uzależniają się.
SLadies: Jakiej są oni narodowości?
IS: Interesują nas klienci głównie ze Stanów Zjednoczonych, którym łatwiej zrozumieć, że 1000L to tak naprawdę jedna kawa z automatu. Nie lubię Niemców, mają bardzo wysokie wymagania a cały czas proszą o zniżki, są nieuprzejmi. Brytyjczycy są bardzo namiętni i uprzejmi, jednak nie tak jak Amerykanie. Nie trafiłam nigdy na Polaka, więc nie mam pojęcia czy są zainteresowani takimi usługami.
SLadies: A jest jakiś cennik owych usług”?
IS: Oczywiście, w przeciwieństwie do dziewczyn z ulicy nie ma u mnie ograniczeń czasowych dla klienta, musi wyjść usatysfakcjonowany. Płaci za usługę, nie za czas. Moje ceny to od 1500 w górę, zależy jak bardzo mam być niegrzeczna. Dziewczyny same decydują o swoich cenach, ale wiem, że taniej też można wynegocjować lub zostać stałym klientem.
SLadies: Czy owa praca” ogranicza się tylko do kulek”?
IS: Nie, w chwili obecnej zleciłam pracę nad zaimplementowaniem nowego standardu seksu, jakiego w SL do tej pory nie było, a przynajmniej ja nie znalazłam. Zapowiada się obiecująco, ale to temat na oddzielny artykuł. Dodatkowe usługi to Voice oraz Cam. Klientów nie brakuje. To najstarszy zawód świata obecny w każdej cywilizacji od zawsze i zawsze obecny będzie. Grunt to utalentowane pracownice i miejsce, które przypada do gustu mężczyznom, a nie obskurny skybox. Osobiście nie czerpię z tego korzyści materialnych poza SL, zarobione pieniądze zostawiam w SL wydając je. Szczególnie w polskich miejscach gdzie można mnie znaleźć wieczorem po pracy.
SLadies: Dziękuję za wywiad.
IS: Było mi bardzo miło

Drodzy czytelnicy, zostawiam wam do osądu czy owy sposób na zarobek jest stosowny czy też nie. Moją osobistą refleksję pozostawię dla siebie, jednak mimo tłumaczeń właścicielki nadal jestem negatywnie nastawiona do takiego sposobu zarobku – nawet w SL.

Autor: Suzane Nyn
Wywiad z: Inka Stipe

1 komentarz:

  1. Tak więc refleksję pozostawiasz dla siebie czy jesteś negatywne nastawiona?

    OdpowiedzUsuń