wtorek, 31 sierpnia 2010

Powstanie i upadek FRESH CLUB

Jakiś czas temu zostałam poproszona o pomoc przy rozkręceniu klubu. Z założenia ownerów miał to być klub międzynarodowy, otwarty przez 24 godziny, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku. Właśnie – miał, bo z moich obserwacji widzę, że …. Nie wyszło.
Dwie ownerki, z którymi najbliżej współpracowałam miały bardzo dużo zapału i bardzo dużo chętnych do pomocy. Grupa Staff złożona była z wielu osób. Jedni byli typowymi ownerami troszczącymi się o sprawy klubu, inni pomagali zarządzać landem i budować obiekty, jeszcze inni byli managerami, hostami, dj-ami.
Dostałam tag-a managera i zabrałam się do pracy (praca w wirtualnym świecie to fajnie brzmi). Na początek skonstruowałam grafik dla wszystkich pracowników – dj’ow, hostów, managerów. Każdy dj miał grać minimum 2 godziny, a każdy host i manager miał pracować od 2-4 godzin. Takie były założenia - imprezy stale, zagraniczni dj-e grający w konkretnych dniach i godzinach, cotygodniowe eventy specjalne. Niestety, ciągle brakowało chętnych do pracy, ciągle grafik świecił pustkami. Hości pojawiali się i znikali bez słowa, brakowało zagranicznych dj chętnych do pracy. Może wynikało to z faktu ze ownerzy klubu mieli do zaoferowania jedynie tipy jako wynagrodzenie za prace.
Po kilku burzliwych dyskusjach postanowiłam jednak zrezygnować z pracy we FRESH CLUB. Powodem był panujący tam chaos, niemożność ustawienia wszystkiego jak należy oraz brak mojego realnego czasu na to żeby poświęcić klubowi więcej niż 4h dziennie. Mimo tego chętnie pomagałam ich w ramach swego wolnego czasu.
Ownerzy pomimo chaosu jakoś dawali sobie rade. Jednak klub nie funkcjonował jak zamierzano 24h. Przeważnie imprezy zaczynały się od 18.00 czasem wcześniej – spontanicznie. Ownerki i managerki pracowały również w charakterze hostów a czasem nawet dj. Niestety życie zweryfikowało trochę ich marzenia i musiały zacząć zapraszać również polskich dj.
Jednak imprezy się kręciły, ludzie się bawili, klub swym traffic’em konkurował nawet z najpopularniejszym wówczas TABOO CLUB. Bywały nawet dni, kiedy traffic FRESH-a przekraczał traffic TABOO. Na forum Secondlife.pl klub zebrał bardzo dobre opinie.
Wyjechałam na dwa tygodnie na całkiem realne wakacje. Po moim powrocie stwierdziłam ze klub ma się dobrze, imprezy się kręcą i jest wszystko OK. Podobało mi się to, że jednak wyszli na prostą, pogratulowałam sukcesu. Klub zmienił lokalizację, wygląd, oraz – jak się potem okazało ownerow.
Niestety jednak sukces okazał się złudny. O ile te dwie pierwsze zmiany są moim zdaniem dobre o tyle ta ostatnia przyniosła niestety klubowi klęskę. Od jakiegoś czasu traffic systematycznie spada, klub świeci pustkami, nie organizuje się imprez, na simie ciągle gra radio.
Kontaktowałam się z dwoma byłymi ownerkami. Każda z nich twierdzi ze odeszła z klubu z prywatnych powodów. Nie będę wnikać, z jakich. Osobiście mam wrażenie że ownerzy trochę przeliczyli siły na zamiary. W wyniku braku dobrych hostów i managerów z pasją organizowania imprez zmuszeni byli spędzać w klubie coraz więcej i więcej czasu, którego zaczęło brakować na inne zajęcia w SL, na spotkania z przyjaciółmi, na pogaduszki, na zakupy itp. I to zaważyło na decyzji odejścia z klubu.
Dostałam informację ze klub ma nowych ownerow. Pomimo moich starań dotychczas nie udało mi się skontaktować z obecnymi ownerami FRESH CLUB.
Może ktoś z nich przeczyta ten artykuł i wypowie się, dlaczego nie interesują się klubem, dlaczego znów brakuje miejsca na spotkania polskiej społeczności. Tym bardziej, iż zamknięto TABOO CLUB i jest luka, którą świetnie mógłby zapełnić FRESH CLUB.
Pozostaje jednak czekać na „przebudzenie się” ownerow z letargu.

Autor: Artemida Charisma

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz